czwartek, 11 października 2012

mam więcej wad niż zalet, a ty powtarzasz, że jestem ideałem.

Ktoś prosił o notkę z długimi opisami , tez jestem fanką takich opisów także podjęłam się i poszperałam tu i ówdzie . mam nadzieje że się podobają ;*

Wstaję rano i wygrzebuje z szafy jakieś dresy. Nastawiam wodę na herbatę i wlewając gorącą wodę do kubka staram się nic nie rozlać. Słyszę dzwonek telefonu i nawet nie patrząc na wyświetlacz, wiem, że to ona. Pyta co się stało i krzyczy, że przecież widzi, że coś jest nie tak, bo przecież jest moja przyjaciółką i słyszy to w moim głosie. Rozłącza się zanim zdążę coś powiedzieć, a piętnaście minut później widzę ja w drzwiach z pudełkiem lodów czekoladowych i chusteczkami w ręku. Nawet nie pyta o co chodzi, nie musi. Przytula mnie i nic nie mówiąc daje mi do zrozumienia, że zawsze mam ją obok siebie. Chwile potem siedzimy razem przed telewizorem oglądając jakiś beznadziejny film. Nawet nie zauważam, w którym momencie zaczynam płakać. 'Nie warto, to facet. Taki sam jak każdy inny' słyszę jej głos. Jednak mimo wszystko ma rację. Jesteś dokładnie taki jak wszyscy.

Coś w nas pękło i wiem, że to nie tylko Twoja wina, bo nie mogę mówić, że nie miałam w tym udziału. To co nas łączyło było przecież nasze i rozpadło się w nas, a nie obok. Nie wiem nawet kiedy tak beznamiętnie zabrałeś mi wszystko to, w co tak bezgranicznie wierzyłam, ale wiem, że zabrałam Ci to samo w dokładnie taki sam sposób. W tym przypadku bilans wszelkich zysków i strat wyrównał się bez mrugnięcia okiem. Było wiele upadków i złości, a ja po prostu przy pewnym zachwianiu zrozumiałam, że to już chyba tradycja, że zawiodłam się na kolejnej sprawie związanej z Tobą. Poddałam się, bo wiedziałam, że nie na tym to wszystko polega, że nie chcę już dłużej ograniczać się tylko do kłótni i przeprosin, które w pewnym momencie nie były już wyrazem żalu, ale zwykłą czynnością, zupełnie taką jak robienie porannej kawy. Nie tego wtedy od Ciebie oczekiwała. Zawiodłam, wiem, ale równie dobrze mogę powiedzieć, że zawiedliśmy oboje.

Mimo świadomości, że tak naprawdę nigdy tego nie przeczytasz, znów chcę Ci coś powiedzieć. Coś, czego nie byłam w stanie powiedzieć nigdy wcześniej, może przez strach, może przez niechęć. Co takiego? Tęsknię. Nie, spokojnie, dobrze wiem, że powtarzałam to setki razy, a teraz mam powiedzieć coś nowego. Nie tęsknię za Tobą. Dziwne, nie? Jeszcze jakiś czas temu nie umiałabym nawet o tym pomyśleć, a dziś, z pełnym przekonaniem, że tak jest wiem, że mogę szczerze powiedzieć, że tęsknię, ale już nie za Tobą. Tęsknię za chwilami, w których oddychanie było mniej ważne niż bliskość. Za momentami, w których wiedziałam, że mam obok siebie osobę, na którą mogę liczyć bez względu na każde zachwianie życia, które dzieliliśmy na pół. Tęsknię za tym światem, o którym nie umiałam powiedzieć, że jest mój, bo to słowo nawet nie istniało w słowniku. Ale spokojnie, nic mi nie jest. Po prostu tęsknię, choć już nie tak, jak kiedyś. 

Dzieciom potrzebny jest tylko jeden, szczery uśmiech obcej mu osoby do tego, by zaufać. Idziesz alejkami parku pachnącego latem i mija Cię grupka maluchów. Uśmiechasz się do nich i w chwili, kiedy odwzajemniają uśmiech zdajesz sobie sprawę, że już je masz. One nie potrzebują znać Twojego imienia, wiedzieć ile masz lat i gdzie mieszkasz. Chcą uśmiech, w którym umieją zauważyć radość. A potem chyba się z tego wyrasta. Dorosły człowiek nie reaguje na uśmiech tak samo jak dzieci, bo mu do tego, byś zdobył jego zaufanie potrzebne są czyny, które potrafią udowodnić, że jesteś wart tego wart. Najprostsze gesty nie potwierdzają tak naprawę niczego, poza naszą naiwnością, że przez zwykłe 'cześć' możemy zostać zauważeni. Każdy z nas taki jest, ale chociaż odrobiną serca postarajmy się być jak dzieci - odnajdujmy w zwykłym uśmiechu gamę kolorów tęczy, która często jest drogą do szczęścia.

Tak na prawdę to bez znaczenia ile razy dziennie będzie powtarzał mi, że jestem głupia. Nie ma znaczenia, że codziennie będzie budził mnie o piątej rano, a wieczorami będzie krzyczał, że mam nie spać. To bez znaczenia jak bardzo będzie mnie wkurzał i jak często będziemy się kłócić. Bez znaczenia, że będzie śmiał się ze mnie częściej niż to sobie wyobrażam. To nieważne, że będzie mnie łaskotał, nawet kiedy będę wrzeszczeć, że ma przestać. Nie ma znaczenie wszystko to, co nie będzie szło po naszej myśli. Zdaję sobie sprawę, że we wszystkim co mówi, bez znaczenia czy normalnie, czy w nerwach, jest miłość. Dobrze wiem, że wszystko co robi, robi ze świadomością, że to dla mnie, i że jestem w tym wszystkim z nim. Jestem pewna, że mnie kocha i nigdy nie przestanie. Wiem o tym bardzo dobrze, ale chyba najlepiej wiem, że kocham go nad życie, w każdym znaczeniu tych słów.

Czy jestem silna? Chyba tak, w pewnym sensie. Bo jeśli chodzi o życie ogółem i ludzi, którzy chcą ranić potrafię być kimś, kto sobie z tym radzi. Umiem być odporna na wszelką krytykę ludzi, którzy chcą mnie zniszczyć. Ale patrzą na to z drugiej strony nie ma we mnie ani krzty siły. Kiedy chodzi o niego i miłość jaką darzymy się nawzajem nie potrafię być na to obojętna. Nie umiem zamknąć się w sobie i patrzeć na to z boku, bo wiem, że muszę to ratować. Siła? Nie, tu już nie chodzi o siłę, ani walkę. Chodzi o uczucia, które w tej sprawie zawsze biorą górę. Jest ważny, dla mnie najważniejszy i nie potrafię żyć bez niego. Podobno ludzie są najsłabsi, gdy kochają. Kiedyś nie byłam w stanie w to wierzyć, miałam wrażenie, że miłość uodparnia nas na ból. Nie jest tak, teraz to wiem. Miłość jest czymś zupełnie odwrotnym do siły, jest bezsilnością, z którą musimy się mierzyć, jeśli nam na sobie zależy. Dopiero teraz to wiem - teraz, kiedy mam go tylko dla siebie. 

No tak, może jest mi przykro. Wszystko miało pójść inaczej, nie taki był plan. Mieliśmy być poważni, mieliśmy być przykładem dla ludzi. Chcieliśmy im pokazać, że mimo wszystko potrafimy być ze sobą zawsze, bez zbędnych słów i kłótni, które tylko niszczyły serca. Mieliśmy zrobić krok w przód i być dla siebie wsparciem w każdej możliwej sytuacji i mieliśmy razem tworzyć historię życia ludzi, którzy jednak potrafią kochać. Chyba chcieliśmy być idealni nawet mimo wad i dążyliśmy do perfekcjonizmu, bo chcieliśmy sami sobie udowodnić, że warto i że można. Żałuję, że nam nie wyszło, chwilami brakuje mi dzielenia się z Tobą powietrzem, ale wiem, że tak musiało być. Że musieliśmy ułożyć sobie życie bez siebie i tylko wspomnieniami wracać do tworzenia nieistniejącej perfekcji. 


NATALIA <3 


5 komentarzy:

  1. swietne opisy uwielbiam takie dlugie..! :)
    ______________________________
    http://joeced.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. nie przepadam za takimi długimi opisami , ale i tak są cudne < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie :D
    zapraszam do mnie zaobserwuj, skomentuj ,oddzwięcze się to dla mnie ważne♥
    www.oliwiaa-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze nie lubię długich opisów :|

    OdpowiedzUsuń

Mile widziane komentarze <3